11 lut 2014

50 pierwszych randek - 50 first dates (2004)

Witam w kolejnym poście walentynkowym. Jak widzicie moja dzisiejsza propozycja to film "50 pierwszych randek".



Henry jest facetem, który lubi wykorzystywać naiwne i chętne turystki. Pracuje w oceanarium na Hawajach. Marzy mu się rejs na Alaskę. Niestety jego łódź jest wrakiem. Właśnie z tego powodu pewnego dnia znalazł się w pewnym barze. Czekając na pomoc zauważa piękną dziewczynę, która wpada mu w oko. Zjawia się tam ponownie następnego dnia w nadziei, że ją zobaczy. Henry dal jej pewną radę i w tej sposób nawiązali rozmowę. Tak miło im się ze sobą rozmawiało, że umówili się na kolejny dzień. Facet przyszedł i od raz dosiadł się do jej stolika. Jest w szoku, ponieważ Lucy go nie poznaje. Właścicielka baru mówi mu, że dziewczyna w wyniku wypadku ma problemy z pamięcią. Jej mózg zaciął się pewnego dnia i dlatego kobieta przeżywa wciąż ten sam dzień nie zdając sobie z tego sprawy. Jej rodzina bojąc się o nią robi wszystko by nikt nie powiedział jej co się stało. Henry jest tym ciut skołowany ale mimo to postanawia zaryzykować i ją poderwać. Niestety nie jest to takie łatwe jak za pierwszym razem i facet musi posunąć się nawet do podstępu by móc nią zainteresować sobą. Gdy jej rodzina się o tym dowiaduje, każe mu zostawić ją w spokoju. Jednak on się nie poddaje. Pewnego dnia Lucy przez przypadek dowiaduje się prawdy. Jest przerażona i jednocześnie zła na najbliższych. Ze względu na ten fakt, że już raz dowiedziała się co się stało, Henry wpada na pewien ciekawy pomysł. Daje jej prezent, który początkowo znów wywołuje szok ale w pewien sposób jej też pomaga. Odtąd para widuje się codziennie, dla niej oczywiście zawsze po raz pierwszy. Niestety któregoś dnia kobieta decyduje się na drastyczne posunięcie. Jednak Henry jest uparty i ostatecznie się nie poddaje ;).

Film ten oglądałam z 3 razy. Filmy z Adamem Sandlerem albo się lubi albo ich nienawidzi. Ja lubię. Na szczęście w przypadku "50 pierwszych randek", nie jest to kolejna kretyńska komedia o przygłupie. Historia Lucy jest przerażająca. Pomyślcie tylko, że jutro obudzicie się zupełnie nie pamiętając dnia dzisiejszego. Tragedia. Lucy codziennie robi to samo. Przypadek sprawił, że nasi bohaterowie się spotkali. Niestety fakt, że on też jej się spodobał nic nie znaczy, bo ona następnego dnia i tak go nie pamięta. Kolejny przypadek sprawił, że rodzina przestała przed nią zatajać to co się stało. Od tej chwili kobieta codziennie przeżywa szok. Jednak Henry chce jej to życie ulepszyć. Odtąd każdego dnia poznają się na nowo. Oczywiście takie życie nie jest łatwe ale facet chce się poświęcić dla tej miłości. Film jest dobry. Umówmy się, nie jest on żadnym arcydziełem ale myślę, że warto go zobaczyć. Film pokazuje, że powinniśmy cieszyć się dniem codziennym bo nigdy nie wiemy co przyniesie jutro. Połączenie Drew Barrymore i Adama Sandlera wypadło ciekawie. Jak oceniam ten film? W skali 1-10 ja daję mu 6. Jeśli jeszcze nie widzieliście "50 pierwszych randek" to ja go Wam polecam.

Na koniec oczywiście trailer:



Jak podoba Wam się kolejna propozycja na wieczór walentynkowy? Dajcie znać czy widzieliście ten film i co sądzicie na jego temat. Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz