Witam. W dzisiejszym poście książka Kinga "Rose Madder". Kiedy czytałam na którymś blogu komentarze blogerów odnośnie polecanych książek Kinga. To była jedna z nich. Widziałam ją dwa razy na półce biblioteki i w końcu uznałam, że czas ją przeczytać. Co o niej sądzę?
Rosie Daniels przez całe swe małżeństwo żyła w strachu. Bała się odezwać, zrobić a czasem nawet oddychać by go nie sprowokować. A Norman bił często i za wszystko. Lubił to. Ona po pierwszych razach uznała, że to jednorazowe przypadki ale myliła się. Była bardzo młoda i bała się go zostawić. Jednak pewnego ranka miarka się przebrała. Jedna kropla krwi zdecydowała, że kobieta postanowiła że nie chce dalej już tak żyć. Wzięła torbę, kartę płatniczą męża i wyszła. Całą drogę bała się, że ją zobaczy i wtedy chyba zatłucze na śmierć. Pojechała jak najdalej. Wzięła z konta trochę gotówki a samą kartę wyrzuciła do kosza. I to przez ten przedmiot będzie miała kłopoty. Kiedy dojechała na miejsce było jeszcze ciemno. Nie wiedziała gdzie się ma udać. Poszła do punktu pomocy, gdzie pracujący tam mężczyzna powiedział jej gdzie może dostać pomoc. Kiedy nastał ranek, nasza bohaterka ruszyła w drogę. Po długich poszukiwaniach trafiła i na szczęście otrzymała pomoc. Był to dom dla takich kobiet jak ona, gdzie była bezpieczna. No przynajmniej tak jej się wydawało. Znalazła pracę, po jakimś czasie było ją stać na skromne mieszkanko. Miała przyjaciół. Pewnego dnia chcąc sprzedać pierścionek zaręczynowy, znalazła pewien obraz. Dogadala się ze sprzedawcą i zrobili wymianę. Od tej pory wszystko się zmieniało. Okazało się, że obraz jest czymś więcej niż kartką papieru w oprawie. W tym czasie Norman zastanawiał się gdzie podziewa się jego tępa żona. Był wściekły nie na to, że uciekła ale na fakt, że ośmieliła się wziąć jego własność. Jako policjant ma wgląd do wielu akt. Wymyślił jak ją znaleźć i niestety udało mu się otrzymać informacje do jakiego miasta się udała. Od tej chwili zaczyna się pogoń. Co ciekawe obraz wpływa na ich oboje. Norman zwariował a ona zaczyna obawiać się obrazu. Kiedy w końcu dochodzi do konfrontacji, obraz stał się wybawieniem...
Książka jest dobra. Może nie jest wybitna ale wciąga. Mamy tu kata i jego ofiarę. Nie wiem jak Wy, ale mnie takie sceny w książkach lub filmach bardzo wkurzają. Norman to typowy ważniak, który myśli, że niewiadomo kim jest. Z towarzystwie chce uchodzić za tego najważniejszego. Wszystkie swoje stresy, frustracje a czasem z nudy wyżywa na żonie. Ona po 14 latach katowania, nauczyła się nawet cierpiec tak by broń boże jeszcze bardziej go nie denerwować. A przez całe małżeństwo niemało przeszła i to cud, że jeszcze żyje. I oto jednego dnia Rosie uznaje, że dosyć tego. Ma już dość bycia workiem treningowym. Jednak wie, że maż będzie chcial za wszelką cenę ją za to ukarać. Jest śmiertelnie wystraszona ale nie wycofuje się. Wyjechała, zaczęła układać sobie życie, ma przyjaciół, przyjaciela i dostała świetną pracę. Nasz tyran niestety ją wyśledził. Doszedł do niej po trupach. Aby się uratować musi wejść w świat Rose Madder. To jedyna opcja. Tam rozegrała się ostateczna walka. Mimo tematu, który mnie denerwuje, to podobała mi się. Momentami jest dziwna lub ciut chora ale to w końcu King ;). Jeśli jej nie czytaliście, to polecam. Ma ona 447 stron. Oceniam ją na 6, w skali 1-10.
Czytaliście? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen King. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stephen King. Pokaż wszystkie posty
14 kwi 2015
10 lut 2015
Pokochała Toma Gordona - Stephen King
Witam. Jak widzicie po tytule, opowiem dziś o książce Kinga. Na wstępie powiem, że z tym tytułem są pewne niejasności. Na wypożyczonej książce z biblioteki widnieje tytuł "Pokochała Toma Gordona". Jednak na stronie lubimyczytac znajduje się tytuł "Dziewczyna, która kochała Toma Gordona". Trochę to dziwne. Na szczęście to jedna i ta sama książka.
Bohaterką książki jest 9-letnia Trisha. Jej mama po rozwodzie na siłę umila życie jej i jej bratu. O ile dziewczynka jeszcze dzielnie znosi pomysły mamy, to jej starszy brat niekoniecznie. Chłopak wszedł w wiek dorastania i zawsze jest na nie. Trisha, nienawidzi ich ciągłych kłótni ale nie może zrobić nic, by im zapobiec. Pewnego dnia kobieta wymyśliła wycieczkę do parku narodowego. Oczywiście nie obyło się bez kłótni. Właśnie w jej trakcie dziecko odchodzi na bok, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Niestety ale po wszystkim dziewczynka uznała, że chyba za bardzo zeszła ze szlaku. Próbowała wrócić na właściwą drogę ale na próżno. Zgubiła się. Miała nadzieję, że jej rodzina szybko zorientowała się, że jej nie ma z nimi i znajdą ją. Jakby tego było mało, idzie burza. Dziecko wpada w panikę i przez to jeszcze bardziej błądzi. Odtąd zaczyna się jej wędrówka po parku. By dodać sobie otuchy, Trisha słucha relacji z meczu jej ulubionej drużyny baseballowej, Red Soxów. Wyczekuje wyjścia na boisko swego ukochanego zawodnika, Toma Gordona. Podczas jej tułaczki przez większość czasu rozmawiała z nim. Od pewnego czasu zaczęła mieć halucynacje i zaczęła go widywać. Oprócz niego, wydaje jej się, że w lesie czyha na nią pewien potwór. Wydawać się mogło miła wycieczka, przeciągnęła się dla niej w wiele dni.
Wzięłam tę książkę od tak, z ciekawości. W tamtym roku udało mi się przeczytać kilka książek Kinga. Ta wydawała mi się ciekawa. Jednak po przeczytaniu całości, stwierdzam, że nie jest zła ale na pewno nie jest wybitna. Pomysł jest fajny i straszny jednocześnie. Mamy tu małe dziecko, które przez nieuwagę jej towarzyszy, gubi się w lesie. Mała jest przerażona ale próbuje się uratować. Początkowo myślała, że zaraz znajdzie właściwą drogę lub po prostu znajdzie ją rodzina. Niestety nie. Mała pamiętając rady nauczyciela, idzie w jej zdaniem właściwym kierunku ale w rzeczywistości coraz bardziej oddala się od cywilizacji. Ma ze sobą mały prowiant i walkmana, dzięki któremu może mieć jakiś kontakt ze światem. Niestety, jedzenie się skończyło a baterie padły. Wtedy musi liczyć tylko na siebie. Kiedy ma halucynacje, widzi Toma Gordona i to trochę podnosi ją na duchu. Wiecie, co mimo tego ciekawego wątku, już od pewnego czasu kiedy ją czytałam, po prostu książka mi się dłużyła. Mam wrażenie, że była przeciągana na siłę. Nie podobało mi się to. Dlatego też oceniam ją na 4,5 w skali 1-10. Ma ona tylko 190 stron. Raczej nie polecam.
A Wy czytaliście ją? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)
Bohaterką książki jest 9-letnia Trisha. Jej mama po rozwodzie na siłę umila życie jej i jej bratu. O ile dziewczynka jeszcze dzielnie znosi pomysły mamy, to jej starszy brat niekoniecznie. Chłopak wszedł w wiek dorastania i zawsze jest na nie. Trisha, nienawidzi ich ciągłych kłótni ale nie może zrobić nic, by im zapobiec. Pewnego dnia kobieta wymyśliła wycieczkę do parku narodowego. Oczywiście nie obyło się bez kłótni. Właśnie w jej trakcie dziecko odchodzi na bok, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Niestety ale po wszystkim dziewczynka uznała, że chyba za bardzo zeszła ze szlaku. Próbowała wrócić na właściwą drogę ale na próżno. Zgubiła się. Miała nadzieję, że jej rodzina szybko zorientowała się, że jej nie ma z nimi i znajdą ją. Jakby tego było mało, idzie burza. Dziecko wpada w panikę i przez to jeszcze bardziej błądzi. Odtąd zaczyna się jej wędrówka po parku. By dodać sobie otuchy, Trisha słucha relacji z meczu jej ulubionej drużyny baseballowej, Red Soxów. Wyczekuje wyjścia na boisko swego ukochanego zawodnika, Toma Gordona. Podczas jej tułaczki przez większość czasu rozmawiała z nim. Od pewnego czasu zaczęła mieć halucynacje i zaczęła go widywać. Oprócz niego, wydaje jej się, że w lesie czyha na nią pewien potwór. Wydawać się mogło miła wycieczka, przeciągnęła się dla niej w wiele dni.
Wzięłam tę książkę od tak, z ciekawości. W tamtym roku udało mi się przeczytać kilka książek Kinga. Ta wydawała mi się ciekawa. Jednak po przeczytaniu całości, stwierdzam, że nie jest zła ale na pewno nie jest wybitna. Pomysł jest fajny i straszny jednocześnie. Mamy tu małe dziecko, które przez nieuwagę jej towarzyszy, gubi się w lesie. Mała jest przerażona ale próbuje się uratować. Początkowo myślała, że zaraz znajdzie właściwą drogę lub po prostu znajdzie ją rodzina. Niestety nie. Mała pamiętając rady nauczyciela, idzie w jej zdaniem właściwym kierunku ale w rzeczywistości coraz bardziej oddala się od cywilizacji. Ma ze sobą mały prowiant i walkmana, dzięki któremu może mieć jakiś kontakt ze światem. Niestety, jedzenie się skończyło a baterie padły. Wtedy musi liczyć tylko na siebie. Kiedy ma halucynacje, widzi Toma Gordona i to trochę podnosi ją na duchu. Wiecie, co mimo tego ciekawego wątku, już od pewnego czasu kiedy ją czytałam, po prostu książka mi się dłużyła. Mam wrażenie, że była przeciągana na siłę. Nie podobało mi się to. Dlatego też oceniam ją na 4,5 w skali 1-10. Ma ona tylko 190 stron. Raczej nie polecam.
A Wy czytaliście ją? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)
14 paź 2014
Cmętarz zwieżąt - Stephen King
Witam. Jak widzicie po tytule, opowiem dziś o książce Kinga "Cmętarz zwieżąt". Książkę tą widziałam kilka razy na półce w bibliotece, raz nawet miałam ją w ręku ale ostatecznie nigdy jej nie wzięłam. Jednak jak widzicie, skusiłam się ;). Jak mi się spodobała?
Bohaterem książki jest Luis Creed. Wraz z żoną i dwójką dzieci wprowadzają się do domu w Ludlow. Luis ma objąć posadę lekarza na miejscowym uniwersytecie. Mężczyzna szybko zaprzyjaźnia się z sąsiadem z naprzeciwka, Judem Crandallem. Starszy Pan już pierwszego dnia ostrzega córkę Luisa by nie wybierała się sama na cmętarz zwierząt, do którego wiedzie droga za ich domem. Obiecał, że kiedyś sam jej to pokaże. I jak powiedział, tak zrobił. Cała piątka poszła zobaczyć to miejsce. Najbardziej odbiło się to na żonie Luisa, która boi się śmierci. Jud powiedział Luisowi, że jest to miejsce niezwykłe. Nasz bohater szybko się o tym przekona. Pewnego dnia, kiedy żona i dzieci poleciały w odwiedziny do rodziny, ktoś potrącił ich kota. Znalazł go Jud. Luis był załamany, ponieważ mimo swej niechęci do tego zwierzaka, wiedział że córka kocha go nad życie. Nie wiedział jak jej ma to powiedzieć, uznał że najlepiej skłamać, że kot po prostu gdzieś uciekł. Wtedy sąsiad przychodzi z pomocą. Jednak do ostatniej minuty nie chce powiedzieć na czym ma ona polegać. Mężczyźni nocą wyruszyli na cmętarz zwierząt - jak przypuszczał Luis. Jednak oni poszli dalej, Jud ostrzegał go że ma niczego się nie bać i mimo wszystko iść dalej, obojętnie co zobaczy i usłyszy. I tak po długiej drodze znaleźli się na drugim cmętarzu. Starszy Pan kazał zakopać kota w tym miejscu. Kiedy Luis to zrobił, ruszyli w drogę powrotną. Kiedy już się żegnali, Jud kazał mu zapomnieć o tym wszystkim i pod żadnym pozorem nie mówić o tym nikomu. Luis nie miał pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Jednak wszystko wyjaśnia się rano. Mężczyzna jest w szoku...
Wiecie jak to mówią, Kinga się kocha albo nienawidzi. Ja ekspertem nie jestem. To jest moja 7 pozycja tego autora i powiem Wam, że bardzo mi się ta książka podobała. Ma klimat, czuć w niej taki dreszczyk emocji. Historia jest oczywiście jak to u Kinga bardzo pokręcona. Mamy rodzinę, która ma nadzieję znaleźć spokój i szczęście w nowym domu. Wszystko idzie dobrze, do momentu. Dziwny incydent na uczelni, sprawa z kotem a potem tragedia rodzinna, sprawia że Luis żałuje że przyjął tę pracę. W pewnym momencie nasz bohater wręcz traci rozum. Jest tak zrozpaczony, że nie myśli logicznie i podejmuje bardzo złą decyzję. Dużo winy ma tutaj jego sąsiad, który pokazał mu moc pewnego cmętarza mimo, że wiedział że to złe miejsce. Co najciekawsze, miejsce to wpływa na nich, są jakby opętani. King w tej książce pokazuje nam jak ludzie radzą sobie ze śmiercią. Wiadomo, że najbardziej boli nas strata najbliższych. Daje nam też do myślenia, czy mając taką wiedzę jaką miał Luis, my postąpilibyśmy tak samo wiedząc, że robimy źle. Książka zapada w pamięć. Na pewno jest warta przeczytania, więc polecam Wam ją gorąco. Ja oceniam ją na 8 w skali 1-10.
A Wy czytaliście tę książkę? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie :)
Bohaterem książki jest Luis Creed. Wraz z żoną i dwójką dzieci wprowadzają się do domu w Ludlow. Luis ma objąć posadę lekarza na miejscowym uniwersytecie. Mężczyzna szybko zaprzyjaźnia się z sąsiadem z naprzeciwka, Judem Crandallem. Starszy Pan już pierwszego dnia ostrzega córkę Luisa by nie wybierała się sama na cmętarz zwierząt, do którego wiedzie droga za ich domem. Obiecał, że kiedyś sam jej to pokaże. I jak powiedział, tak zrobił. Cała piątka poszła zobaczyć to miejsce. Najbardziej odbiło się to na żonie Luisa, która boi się śmierci. Jud powiedział Luisowi, że jest to miejsce niezwykłe. Nasz bohater szybko się o tym przekona. Pewnego dnia, kiedy żona i dzieci poleciały w odwiedziny do rodziny, ktoś potrącił ich kota. Znalazł go Jud. Luis był załamany, ponieważ mimo swej niechęci do tego zwierzaka, wiedział że córka kocha go nad życie. Nie wiedział jak jej ma to powiedzieć, uznał że najlepiej skłamać, że kot po prostu gdzieś uciekł. Wtedy sąsiad przychodzi z pomocą. Jednak do ostatniej minuty nie chce powiedzieć na czym ma ona polegać. Mężczyźni nocą wyruszyli na cmętarz zwierząt - jak przypuszczał Luis. Jednak oni poszli dalej, Jud ostrzegał go że ma niczego się nie bać i mimo wszystko iść dalej, obojętnie co zobaczy i usłyszy. I tak po długiej drodze znaleźli się na drugim cmętarzu. Starszy Pan kazał zakopać kota w tym miejscu. Kiedy Luis to zrobił, ruszyli w drogę powrotną. Kiedy już się żegnali, Jud kazał mu zapomnieć o tym wszystkim i pod żadnym pozorem nie mówić o tym nikomu. Luis nie miał pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Jednak wszystko wyjaśnia się rano. Mężczyzna jest w szoku...
Wiecie jak to mówią, Kinga się kocha albo nienawidzi. Ja ekspertem nie jestem. To jest moja 7 pozycja tego autora i powiem Wam, że bardzo mi się ta książka podobała. Ma klimat, czuć w niej taki dreszczyk emocji. Historia jest oczywiście jak to u Kinga bardzo pokręcona. Mamy rodzinę, która ma nadzieję znaleźć spokój i szczęście w nowym domu. Wszystko idzie dobrze, do momentu. Dziwny incydent na uczelni, sprawa z kotem a potem tragedia rodzinna, sprawia że Luis żałuje że przyjął tę pracę. W pewnym momencie nasz bohater wręcz traci rozum. Jest tak zrozpaczony, że nie myśli logicznie i podejmuje bardzo złą decyzję. Dużo winy ma tutaj jego sąsiad, który pokazał mu moc pewnego cmętarza mimo, że wiedział że to złe miejsce. Co najciekawsze, miejsce to wpływa na nich, są jakby opętani. King w tej książce pokazuje nam jak ludzie radzą sobie ze śmiercią. Wiadomo, że najbardziej boli nas strata najbliższych. Daje nam też do myślenia, czy mając taką wiedzę jaką miał Luis, my postąpilibyśmy tak samo wiedząc, że robimy źle. Książka zapada w pamięć. Na pewno jest warta przeczytania, więc polecam Wam ją gorąco. Ja oceniam ją na 8 w skali 1-10.
A Wy czytaliście tę książkę? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie :)
25 mar 2014
Martwa strefa - Stephen King
Witam. Jak widzicie po tytule, opowiem dziś o książce "Martwa strefa" Kinga. Jeśli jesteście ciekawi co o niej sądzę, to zapraszam do dalszego czytania.
Johnny Smith uważa się za szczęściarza. Ma świetną dziewczynę i fajną pracę. Jest lubiany przez wszystkich. Pewnego razu wybrał się z Sarą do wesołego miasteczka. Wieczór spędzili bardzo miło, do czasu aż ona nie poczuła się źle. On miał farta i wygrał kupę kasy. Odwiózł ją do domu, chciał zostać na noc ale nie zgodziła się. I to był błąd, ponieważ w drodze do siebie, Johnny miał wypadek. Jego stan był krytyczny. Był w śpiączce prawie 5 lat. Cudem było to, że z tego wyszedł. Po długiej rehabilitacji i wielu bolesnych zabiegach, facet stanął na własnych nogach. Oczywiście fakt, że stracił tyle lat życia dobił go. Oprócz czasu, utracił też miłość. Sara zdążyła wyjść za mąż i urodzić dziecko. Johnny dostał nie tylko drugą szansę na życie ale też pewien dar. Poprzez dotyk potrafi zobaczyć zdarzenia przeszłe ale też przyszłe. Przez to stał się sławny, co nie było mu na rękę. Nie chciał tego daru, który stał się jego przekleństwem. Po wyjściu ze szpitala dostawał masę paczek z rzeczami osobistymi ich bliskich, z prośbą o pomoc w ich znalezieniu. Któregoś roku zadzwonił do niego pewien policjant z pytaniem czy nie zechciałby pomóc w śledztwie. Nie zgodził się, ale później zmienił zdanie. Na miejscu okazało się, że policja nie potrafi znaleźć mordercy, który gwałci i zabija dziewczynki i kobiety. Po odgadnięciu tej osoby, policjant który go prosił o pomoc nie chce wierzyć w to co usłyszał. Jednak Johnny nigdy się nie myli. Po tym zdarzeniu wyjechał z rodzinnego miasteczka i zaczął pracę jako prywatny nauczyciel pewnego chłopaka. Tam też ujawnił się jego talent. Potem ciągle zmieniał miejsce pobytu. Nie chciał ani tej sławy, ani tego daru. Skupił się wtedy na sprawie pewnego polityka. Dostał bzika na jego punkcie. Udało mu się, w sumie przez przypadek, uścisnąć mu dłoń. Wtedy zobaczył coś co go bardzo zaniepokoiło. Musiał coś z tym zrobić. Ostatnie lata życia poświęcił na obmyślaniu planu.
Z książkami Kinga jest różnie, jedne są genialne, inne ciężkie do strawienia. "Martwa strefa" należy na szczęście do tych pierwszych. Jest to bardzo ciekawa książka. Historia Johnnego jest niezwykła. Przez zdarzenie z dzieciństwa, a potem przez ten wypadek, ujawnił się jego talent do jasnowidzenia. Pomimo, że mógł pomóc wielu ludziom, chłopak wolał po prostu o nim zapomnieć. Starał się nie kusić losu. Myślę, że to przede wszystkim ze strachu przed tym, że stałby się w pewnym sensie małpką na pokaż. Nie chciał tego. Był to bardzo skromny człowiek, który musiał uczyć się żyć na nowo. Nie dosyć, że jego ciało było w złym stanie (co jest oczywiste), to stracił ukochaną a jego matka popadła w szaleństwo. Oczywiście jak to w życiu bywa, znaleźli się tacy, który oskarżali go o to że wszystko zmyślił. Nie wierzyli w jego dar widzenia. Johnny starał się o nim w ogóle nie myśleć i chciał by ludzie zapomnieli. Książka jest ciekawa i wciąga. Mimo trochę poplątanego początku, który nie jest bez znaczenia, dobrze się ją czytało. W sali 1-10, ja oceniam ją na 7. Jest warta przeczytania, dlatego ją polecam. Ma ona 526 stron. Jest to 5 książka Kinga, którą przeczytałam ale oczywiście na niej nie poprzestaje. Jeszcze raz polecam :)
A Wy czytaliście "Martwą strefę"? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)
Johnny Smith uważa się za szczęściarza. Ma świetną dziewczynę i fajną pracę. Jest lubiany przez wszystkich. Pewnego razu wybrał się z Sarą do wesołego miasteczka. Wieczór spędzili bardzo miło, do czasu aż ona nie poczuła się źle. On miał farta i wygrał kupę kasy. Odwiózł ją do domu, chciał zostać na noc ale nie zgodziła się. I to był błąd, ponieważ w drodze do siebie, Johnny miał wypadek. Jego stan był krytyczny. Był w śpiączce prawie 5 lat. Cudem było to, że z tego wyszedł. Po długiej rehabilitacji i wielu bolesnych zabiegach, facet stanął na własnych nogach. Oczywiście fakt, że stracił tyle lat życia dobił go. Oprócz czasu, utracił też miłość. Sara zdążyła wyjść za mąż i urodzić dziecko. Johnny dostał nie tylko drugą szansę na życie ale też pewien dar. Poprzez dotyk potrafi zobaczyć zdarzenia przeszłe ale też przyszłe. Przez to stał się sławny, co nie było mu na rękę. Nie chciał tego daru, który stał się jego przekleństwem. Po wyjściu ze szpitala dostawał masę paczek z rzeczami osobistymi ich bliskich, z prośbą o pomoc w ich znalezieniu. Któregoś roku zadzwonił do niego pewien policjant z pytaniem czy nie zechciałby pomóc w śledztwie. Nie zgodził się, ale później zmienił zdanie. Na miejscu okazało się, że policja nie potrafi znaleźć mordercy, który gwałci i zabija dziewczynki i kobiety. Po odgadnięciu tej osoby, policjant który go prosił o pomoc nie chce wierzyć w to co usłyszał. Jednak Johnny nigdy się nie myli. Po tym zdarzeniu wyjechał z rodzinnego miasteczka i zaczął pracę jako prywatny nauczyciel pewnego chłopaka. Tam też ujawnił się jego talent. Potem ciągle zmieniał miejsce pobytu. Nie chciał ani tej sławy, ani tego daru. Skupił się wtedy na sprawie pewnego polityka. Dostał bzika na jego punkcie. Udało mu się, w sumie przez przypadek, uścisnąć mu dłoń. Wtedy zobaczył coś co go bardzo zaniepokoiło. Musiał coś z tym zrobić. Ostatnie lata życia poświęcił na obmyślaniu planu.
Z książkami Kinga jest różnie, jedne są genialne, inne ciężkie do strawienia. "Martwa strefa" należy na szczęście do tych pierwszych. Jest to bardzo ciekawa książka. Historia Johnnego jest niezwykła. Przez zdarzenie z dzieciństwa, a potem przez ten wypadek, ujawnił się jego talent do jasnowidzenia. Pomimo, że mógł pomóc wielu ludziom, chłopak wolał po prostu o nim zapomnieć. Starał się nie kusić losu. Myślę, że to przede wszystkim ze strachu przed tym, że stałby się w pewnym sensie małpką na pokaż. Nie chciał tego. Był to bardzo skromny człowiek, który musiał uczyć się żyć na nowo. Nie dosyć, że jego ciało było w złym stanie (co jest oczywiste), to stracił ukochaną a jego matka popadła w szaleństwo. Oczywiście jak to w życiu bywa, znaleźli się tacy, który oskarżali go o to że wszystko zmyślił. Nie wierzyli w jego dar widzenia. Johnny starał się o nim w ogóle nie myśleć i chciał by ludzie zapomnieli. Książka jest ciekawa i wciąga. Mimo trochę poplątanego początku, który nie jest bez znaczenia, dobrze się ją czytało. W sali 1-10, ja oceniam ją na 7. Jest warta przeczytania, dlatego ją polecam. Ma ona 526 stron. Jest to 5 książka Kinga, którą przeczytałam ale oczywiście na niej nie poprzestaje. Jeszcze raz polecam :)
A Wy czytaliście "Martwą strefę"? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)
15 sty 2013
Sklepik z marzeniami - Stephen King
Witam. W dzisiejszym poście napiszę o książce, którą pierwszy raz czytałam dawno temu. W grudniu ponownie po nią sięgnęłam, więc uznałam, że warto o niej opowiedzieć. Jest to jak widzicie "Sklepik z marzeniami" Stephena Kinga.
Książka rozpoczyna się od wstępu, w którym ktoś się z nami wita. Wygląda na to, że wracamy po latach do swego miasta. Osoba witająca opowiada nam co aktualnie dzieje się w tym mieście. Mówi o mieszkańcach ale w złym świetle, skupia się na ich wadach. Zwierza się też nam, że czuje kłopoty. Jego zdaniem wszystkiemu winien jest sklep, który dopiero ma się otworzyć. Sklep nosi nazwę "Sklepik z marzeniami". Stwierdza, że wróciliśmy w dobrym momencie, ponieważ będziemy mogli być widzami tych wydarzeń.
Castle Rock jest małą mieściną, w której każdy każdego zna (chociażby z widzenia). Nic ciekawego się tu nie dzieje, więc otwarcie nowego sklepu wywołuje ogólną ciekawość. Wszyscy mieszkańcy zastanawiali się co to za sklep, co w nim będzie można kupić i kim jest właściciel. Pierwszym bohaterem, którego poznajemy jest Brian Rusk. Chłopiec tyle się nasłuchał o sklepie od matki i jej przyjaciółki (które twierdziły, że będą tam sprzedawane stare graty), że nie mógł doczekać jego otwarcia. Pewnego dnia wracając ze szkoły, zobaczył że na drzwiach sklepu wisi tabliczka z napisem "otwarte". Był pewien, że właściciel się pomylił, ponieważ otwarcie miało nastąpić następnego dnia. Jednak ciekawość okazała się większa i chłopiec postanowił wejść do środka. Sklep był niegotowy, właścicielem okazał się starszy mężczyzna, Leland Gaunt, który pomimo wszystko uznał, że otworzy go na kilka godzin. Pozwolił dziecku rozejrzeć się po sklepie. Nie było zbyt wiele do oglądania, według Briana znajdowały się tam mało ciekawe przedmioty. Zaciekawił go kawałek drewna, który według właściciela mógł być drzazgą z Arki Noego. Gdy Gaunt dał mu go potrzymać, dziecko poczuło się jak na łodzi co bardzo mu się spodobało. Właściciel spytał go co chciałby mieć, a ten bez wahania odpowiedział, że kartę kolekcjonerską z Sandym Kaufaxem z 1956 roku. Gaunt ją posiadał a że Brian był jego pierwszym klientem to sprzedał ją za 80 centów i przysługę. Kazał mu iść do domu i opowiedzieć matce by przyszła z przyjaciółmi.
Następnego dnia nastąpiło oficjalne otwarcie ale że to mała mieścina, to mimo ogromnej ciekawości, nikt nie chciał być tym pierwszym klientem. Po jakimś czasie powitać nowego mieszkańca przyszła Polly Chalmers, właścicielka szwalni. Reszta mieszkańców przyjęła to z niesmakiem ale Polly nic sobie z tego nie robiła. Po jej wyjściu w końcu rozpoczęły się wręcz "pielgrzymki" do sklepu by się rozejrzeć i poznać właściciela. Później dowiadujemy się trochę o szeryfie Alanie Pankbornie, który jakiś czas temu przeżył tragedie. Zginęła jego żona i synek. Mimo upływu czasu mężczyzna nie mógł się z tym pogodzić. Próbuje żyć dalej i nawet związał się z Polly. I tak po kolei poznajemy każdego z mieszkańców Casle Rock. Dowiadujemy się też co kto kupił u pana Gaunta. Ceny zazwyczaj nie były wygórowane ale za to musieli mu obiecać, że spłatają komuś niby niewinnego figla, który później przynosi złe skutki. Właśnie gdy ludzie zaczęli robić sobie psikusy, w mieście zaczynają dziać się złe rzeczy i wybucha chaos. Jedyną osobą, która nie miała okazji poznać Gaunta był szeryf, który po jakimś czasie zaczął podejrzewać właściciela o te dziwne zdarzenia.
Książka jest ciekawa i troszkę przesadzona. Zaczyna się niewinnie ale koniec jest tragiczny. Poznajemy przywary małego miasta i jej mieszkańców. Sam Gaunt jest dość specyficzny. Sprzedaje rzeczy, których ludzie pragną i każe za to robić komuś niby żarty, które wywołują straszne skutki. Ludzie zaczynają mieć obsesję na punkcie swych "skarbów", ciągle o nich myślą i boją się że ktoś chce ich okraść. W mieście wybucha chaos a jedyną osobą która się z tego cieszy, jest Gaunt. Możemy porównać go do diabła, który całkowicie panuje nad swoimi ofiarami. Poznajemy też naturę ludzką z najgorszej strony. Możemy przekonać się do czego ludzie są zdolni, gdy czegoś pragną. Daje do myślenia, pomimo że to tylko fikcja. Książka jest na prawdę warta przeczytania. Ma 672 strony, kupiłam ją za jakieś 13 zł w Biedronce. Polecam bo warto.
A Wy czytaliście tą książkę? Jakie jest wasze zdanie na jej temat? Jeśli nie to polećcie mi tytuły warte przeczytania autorstwa Kinga. Pozdrawiam :)
18 sie 2012
Komórka - Stephen King
Witam. Dziś będzie krótka notka na temat książki Komórka.
(zdjęcie pochodzi z internetu)
Książka jest dość dziwna. Wyobraźmy sobie, że jednego dnia większość ludzi zmienia się w krwiożercze zombi, a wszystko przez telefony komórkowe. Jest to w pewien sposób atak terrorystyczny, gdyż telefony przekazują pewien sygnał. Ale zacznijmy od początku.
Rysownik Clay Ridell ma dobry dzień, podpisał kontrakt z pewnym wydawnictwem. Jego komiksy ma wkrótce poznać cała Ameryka. Chce jak najszybciej podzielić się tą wiadomością z synkiem i byłą żoną, której kupił nawet prezent. Zapomniał swojej komórki, więc szuka budki telefonicznej. Mniej więcej o godzinie 15 zaczyna dziać się coś dziwnego. Pewna kobieta i dwie nastolatki, które rozmawiały przez komórki wpadły w morderczy szał. Nie są one wyjątkiem. Ulice z minuty na minutę zapełniają się krwiożerczymi zombiakami, które mordują każdego na swej drodze. Zaczyna się walka o życie.
Książka daje do myślenia, co by było gdyby to wydarzyło się na prawdę. Pomyślcie tylko, jak wyglądałby teraz świat bez telewizji, internetu i tego typu zabawek. Książka nie zachwyciła mnie. Jest dość słaba. Z każdą stroną jest coraz dziwniejsza. Jest dosyć ciężka do czytania. To czwarta czytana przeze mnie książka Kinga i jak na razie jedyna która nie przepadła mi do gustu. Wiadomo, Kinga się albo kocha albo nienawidzi ;)
Dajcie znać czy czytaliście tą książkę i co o niej sądzicie. Pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)