Bridget ma 50 lat. Przez tragiczny wypadek została wdową z dwójką małych dzieci. Po 5 latach od śmierci Marka przyjaciele namawiają ją by znalazła partnera. Oczywiście ona nie chce nawet o tym myśleć ale ostatecznie przyznaje im racje, że jest samotna. Na cel idzie internet i tweeter. Początkowo nie dzieje się tam nic. Mimo, że ją to troszkę dobija, to Bridget ma co robić. Właśnie omawia zekranizowanie jej wersji pewnego dzieła. Do tego ma córkę w przedszkolu i syna w szkole podstawowej. Codzienna wyprawa do szkoły jest tragedią. Znamy naszą Bridget i wiemy, że zawsze się wszędzie spóźnia. Niestety nie wrosła z tego ;p. W szkole musi się zmagać z nielubianym nauczycielem i bandą perfekcyjnych mamusiek. Brakuje jej Marka, który by to wszystko ogarniał. Pewnego dnia po pijaku wypisywała głupoty na tweeterze i od tego momentu zaczęła rozmawiać z jednym użytkownikiem. Mimo obaw przyjęła propozycje spotkania. Facet był przystojny i sporo od niej młodszy. Jednak nie bardzo mu to przeszkadzało, przynajmniej na początku. Bridget odżyła i była szczęśliwa. Ale jak to u niej bywa, po jakimś czasie bańka pęka i przychodzi rozczarowanie. Wtedy o dziwo zbliżyła się do osoby, która ją wkurzała. Wszystko znów kończy się dobrze.
Ja uwielbiam Bridget Jones, dwie wcześniejsze części znam na pamięć, mimo to czytam je przynajmniej po dwa razy do roku, za każdym razem chichrając się. Po prostu lubię w niej to, że jest taka prawdziwa. W trzeciej części za dużo się nie zmieniła. Co prawda żyje na wysokim poziomie i niczego prócz Marka jej nie brakuje ale z charakteru się nie zmieniła. Cały czas jest roztrzepana, niezorganizowana i zachowuje się niepoważnie, mimo że ma już swoje lata. Nadal kocha swoje poradniki i stara się czerpać z nich porady odnośnie randkowania i miłości. Co się zmieniło, to to że jest matką. Co prawda 50 latka z małymi dziećmi to gruba przesada ale przecież nie ja pisałam tę książkę. Oczywiście nie jest perfekcyjną matką, choć się stara. Czasem mamy wrażenie, że gdyby nie pomoc do dzieci, to niczego by nie ogarnęła przez swoje roztrzepanie. Do tego nie rozumiem tego przymusu by być koniecznie aktywna na portalach randkowych, tweeterze i innych tego typu portalach. To właśnie jej przyjaciele wmawiają jej, że tylko tam można kogoś poznać i koniecznie musi tam być. Nie wiem czy ludzie w średnim wieku mają takie parcie na internet? Do tego Bridget znów ma problemy z wagą. Sporo jest rzeczy, które są dziwne. Powiem szczerze, że mimo tego że książka podobała mi się, to jest lekkie rozczarowanie. Mam wrażenie, że autorka czuła presję i to czuć. Książka jest trochę wymuszona. Oczywiście są momenty w których się śmiałam ale to już nie jest to samo. Wyraźnie czuć różnicę. Pod pewnymi aspektami, które już wymieniłam, książka jest ciut śmieszna (ale nie żałosna). Nie podoba mi się też jej format cegły. Książka ma bowiem 584 strony ale napisana jest wołami. Najbardziej dobija mnie to, że poprzednie części też odnowili w dwóch wersjach i można sobie sprawić całą serię, która jest dosyć droga (co dla niektórych może jest plus). Podsumowując mój wywód, mimo wszystko książka mi się podobała, choć to nie jest to samo. Poprzednie części mają u mnie 10 a tej daję takie nie mocne 8. Jeśli kochacie Bridget jak ja, to wydaje mi się, że powinniście mieć tę książkę. Szkoda tylko, że tyle lat Pani Fielding zwlekała z jej napisaniem, ponieważ straciła ona swój charakter. Na tym już kończę.
Czytaliście (powinnam napisać czytałyście ;p) nową Bridget? Jakie macie zdanie na temat tej książki? Zgadzacie się ze mną czy nie? Piszcie bo jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Pozdrawiam :)
mnie Bridget trochę rozczarowała, a w zasadzie przeraziła tym,że matka dwójki dzieci dalej zachowuje się (i nie kontroluje) jak szalona panna. mimo to czas spędzony z nią uważam za udany, choć Dziennika nigdy nic nie pobije.
OdpowiedzUsuńNo właśnie też mi to nie pasowało. Po prostu jest to ciut śmieszne. Ale tak jak Ty, nie żałuję że kupiłam tę książkę.
Usuń