15 sty 2013

Sklepik z marzeniami - Stephen King


Witam. W dzisiejszym poście napiszę o książce, którą pierwszy raz czytałam dawno temu. W grudniu ponownie po nią sięgnęłam, więc uznałam, że warto o niej opowiedzieć. Jest to jak widzicie "Sklepik z marzeniami" Stephena Kinga.




Książka rozpoczyna się od wstępu, w którym ktoś się z nami wita. Wygląda na to, że wracamy po latach do swego miasta. Osoba witająca opowiada nam co aktualnie dzieje się w tym mieście. Mówi o mieszkańcach ale w złym świetle, skupia się na ich wadach. Zwierza się też nam, że czuje kłopoty. Jego zdaniem wszystkiemu winien jest sklep, który dopiero ma się otworzyć. Sklep nosi nazwę "Sklepik z marzeniami". Stwierdza, że wróciliśmy w dobrym momencie, ponieważ będziemy mogli być widzami tych wydarzeń.

Castle Rock jest małą mieściną, w której każdy każdego zna (chociażby z widzenia). Nic ciekawego się tu nie dzieje, więc otwarcie nowego sklepu wywołuje ogólną ciekawość. Wszyscy mieszkańcy zastanawiali się co to za sklep, co w nim będzie można kupić i kim jest właściciel. Pierwszym bohaterem, którego poznajemy jest Brian Rusk. Chłopiec tyle się nasłuchał o sklepie od matki i jej przyjaciółki (które twierdziły, że będą tam sprzedawane stare graty), że nie mógł doczekać jego otwarcia. Pewnego dnia wracając ze szkoły, zobaczył że na drzwiach sklepu wisi tabliczka z napisem "otwarte". Był pewien, że właściciel się pomylił, ponieważ otwarcie miało nastąpić następnego dnia. Jednak ciekawość okazała się większa i chłopiec postanowił wejść do środka. Sklep był niegotowy, właścicielem okazał się starszy mężczyzna, Leland Gaunt, który  pomimo wszystko uznał, że otworzy go na kilka godzin. Pozwolił dziecku rozejrzeć się po sklepie. Nie było zbyt wiele do oglądania, według Briana znajdowały się tam mało ciekawe przedmioty. Zaciekawił go kawałek drewna, który według właściciela mógł być drzazgą z Arki Noego. Gdy Gaunt dał mu go potrzymać, dziecko poczuło się jak na łodzi co bardzo mu się spodobało. Właściciel spytał go co chciałby mieć, a ten bez wahania odpowiedział, że kartę kolekcjonerską z Sandym Kaufaxem z 1956 roku. Gaunt ją posiadał a że Brian był jego pierwszym klientem to sprzedał ją za 80 centów i przysługę. Kazał mu iść do domu i opowiedzieć matce by przyszła z przyjaciółmi.
Następnego dnia nastąpiło oficjalne otwarcie ale że to mała mieścina, to mimo ogromnej ciekawości, nikt nie chciał być tym pierwszym klientem. Po jakimś czasie powitać nowego mieszkańca przyszła Polly Chalmers, właścicielka szwalni. Reszta mieszkańców przyjęła to z niesmakiem ale Polly nic sobie z tego nie robiła. Po jej wyjściu w końcu rozpoczęły się wręcz "pielgrzymki" do sklepu by się rozejrzeć i poznać właściciela. Później dowiadujemy się trochę o szeryfie Alanie Pankbornie, który jakiś czas temu przeżył tragedie. Zginęła jego żona i synek. Mimo upływu czasu mężczyzna nie mógł się z tym pogodzić. Próbuje żyć dalej i nawet związał się z Polly. I tak po kolei poznajemy każdego z mieszkańców Casle Rock. Dowiadujemy się też co kto kupił u pana Gaunta. Ceny zazwyczaj nie były wygórowane ale za to musieli mu obiecać, że spłatają komuś niby niewinnego figla, który później przynosi złe skutki. Właśnie gdy ludzie zaczęli robić sobie psikusy, w mieście zaczynają dziać się złe rzeczy i wybucha chaos. Jedyną osobą, która nie miała okazji poznać Gaunta był szeryf, który po jakimś czasie zaczął podejrzewać właściciela o te dziwne zdarzenia.

Książka jest ciekawa i troszkę przesadzona. Zaczyna się niewinnie ale koniec jest tragiczny. Poznajemy przywary małego miasta i jej mieszkańców. Sam Gaunt jest dość specyficzny. Sprzedaje rzeczy, których ludzie pragną i każe za to robić komuś niby żarty, które wywołują straszne skutki. Ludzie zaczynają mieć obsesję na punkcie swych "skarbów", ciągle o nich myślą i boją się że ktoś chce ich okraść. W mieście wybucha chaos a jedyną osobą która się z tego cieszy, jest Gaunt. Możemy porównać go do diabła, który całkowicie panuje nad swoimi ofiarami. Poznajemy też naturę ludzką z najgorszej strony. Możemy przekonać się do czego ludzie są zdolni, gdy czegoś pragną. Daje do myślenia, pomimo że to tylko fikcja. Książka jest na prawdę warta przeczytania. Ma 672 strony, kupiłam ją za jakieś 13 zł w Biedronce. Polecam bo warto.

A Wy czytaliście tą książkę? Jakie jest wasze zdanie na jej temat? Jeśli nie to polećcie mi tytuły warte przeczytania autorstwa Kinga. Pozdrawiam :)

6 komentarzy:

  1. Niestety jeszcze nie czytałem "Sklepiku z marzeniami", ale może niedługo... kto wie?!

    A jeśli miałbym Ci polecać książki Kinga to... polecam praktycznie wszystkie ;P.
    Ale dobra, uściślijmy...
    "Carrie" jest świetna i dość krótka, więc się nie znudzisz.
    "Misery" jest zaje***** i naprawdę miesza w głowie. Szczególnie poje**** (aaale w tym komentarzu dużo gwiazdeczek ;D) jest bohaterka tego utworu - Annie... po prostu kocham ją!
    "Lśnienie" jest **********, ******* i cudowne. Cud nie książka ;).
    "Desperacja" jest dość rozlazła (czyt. zbyt dużo niepotrzebnych opisów), ale ogólnie - super!
    "To" też jeszcze nie czytałem, ale już wiem, że jest piękne...

    Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, tylko że (wybacz) jakoś mi się nie chce ;)...
    Ale radzę przeczytać wszystkie kingowskie pozycje :D!

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za polecenie książek. Ja czytałam tylko trzy jego książki, z czego jedna była słaba. Na pewno przeczytam niejedną jego książkę :)

      Usuń
    2. "Ja czytałam tylko trzy jego książki, z czego jedna była słaba" - a mógłbym wiedzieć może która ;p?!

      Usuń
    3. "Komórka". Już o niej nawet pisałam na tym blogu. Ciężko mi było ją skończyć.

      Usuń
  2. Czytałem w 2004 roku, w początkach mojej fascynacji Królem :) Zapadła mi w głowie bardzo pozytywnie, kilka scen mam jak żywo w pamięci po dziś dzień. Też sobie ją kiedyś przypomnę, ostatnio wracam do już przeczytanych książek Kinga :)

    OdpowiedzUsuń