13 gru 2014

Barry Munday (2010)

Witam. Dziś opowiem o filmie "Barry Munday. Film wybrałam przede wszystkim ze względu na Patricka Wilsona, który gra tu główną rolę. Lubię tego aktora i tyle ;). Co sądzę o filmie?


Tytułowy Barry Munday jest facetem w średnim wieku, który bezskutecznie próbuje się z kimś związać. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie fakt, że Barry jest delikatnie mówiąc frajerem. Nie jest ani przystojny, ani błyskotliwy a jego próby podrywu są żałosne. Pewnego razu udało mu się umówić do kina z jedną dziewczyną. Jednak skończyło się to dla niego utratą jąder ;). Po prostu dziewczyna była dla niego o wiele za młoda. Od tego momentu, jego życie jakby się skończyło. Ma depresję z tego powodu. Nieoczekiwanie pewnego dnia dowiedział się, że będzie ojcem. Był w szoku, ponieważ zupełnie nie pamiętał tej kobiety. Kiedy się spotkali okazało się, że to typ "małej Mi", czyli wredna laska. Ginger jest na niego wściekła. Nie ma zamiaru się z nim wiązać. Barry ze względu na fakt, że nie ma możliwości na dziecko, postanawia przejść ciążę razem z nią a potem będzie jej pomagać przy dziecku. Nie jest z tego powodu zachwycona ale ostatecznie się zgadza.

Film sklasyfikowany jest jako komedia romantyczna ale to raczej podchodzi pod dramat. Barry jest taką ofiarą losu, która ma małe szanse u kobiet. Co gorsza ma się za jakiegoś playboya. Przez swą głupotę obrywa i to boleśnie. Niespodziewanie na swej drodze spotyka Ginger, taką samą ofiarę losu jak on. Tych dwoje raczej nie ma łatwo ale ostatecznie wszystko kończy się dobrze. Czy film mi się podobał? Tak. W skali 1-10 daję mu takę 7. Oczywiście Patrick Wilson świetnie wcielił się w postać ciapowatego Barrego. Polecam.

Na koniec oczywiście wrzucam trailer:


Widzieliście ten film? Jak Wam się podobał? Piszcie. Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz