Witam. Dzisiaj opowiem o filmie pt"Marzyciel".
Akcja filmu dzieje się w Londynie w roku 1903 i jest on oparty na prawdziwych wydarzeniach. Głównym bohaterem jest James Barrie, pisarz i autor sztuk teatralnych. Film zaczyna się właśnie od premiery jego sztuki. Nie jest zadowolony ze swego dzieła. Chowa się z boku i zza kurtyny zagląda jak widownia reaguje na spektakl. Tak jak sądził, widzowie nie mają dobrego zdania o jego nowym przedstawieniu ale nikt nie potrafi mu tego powiedzieć prosto w twarz. Barrie jest zawiedziony, że nie jest w stanie napisać nic ciekawego. Mężczyzna mimo że ma żonę Mary, psa i piękny dom ze służbą to nie jest szczęśliwy ze swojego życia. Wszystko zmienia się gdy w parku poznaje przypadkowo Sylwię Davis i jej czterech synów. Organizuje dla nich mini przedstawienie. Możemy w tym momencie stwierdzić że ma facet wyobraźnię. Gdy wraca do domu opowiada o nowych znajomych żonie. Mary mówi mu że Pani Davis jest wdową, która została sama z dziećmi i jest w dość trudnej sytuacji. Jednak stwierdza, że kobieta zna "kogo trzeba" i że mogliby ich zaprosić na kolację. Tak też robi. Kobieta przyjmuje propozycję, jednak wieczór nie był zbyt udany. Mary twierdzi, że był wręcz beznadziejny i niepotrzebnie ich zapraszała. Miała też pretensję do męża że wygłupiał się przy stole z chłopcami. Barrie faktycznie bardzo polubił synów Sylwii i spędzał z nimi każdą wolną chwilę. Czuje się w końcu komuś potrzebny. Najbardziej chce dotrzeć do Petera, który jest zamknięty w sobie i nadal nie może przeboleć śmierci ojca. Wie jak on się czuje, ponieważ on także stracił bliską osobę jako dziecko. Namawia go do pisania, pamiętnika, historyjek, sztuki, czegokolwiek. Podczas pobytu poza miastem Peter wystawia dla niego i matki sztukę. Niestety Sylwia dostaje ataku kaszlu. Wezwano lekarza ale kobieta nie chce zgodzić się na badania w szpitalu. Dzieci zaczynają bać się o matkę. Przez ciągłe spotkania Jamesa z Sylwią zaczynają krążyć plotki na ich temat. Żona zaczyna mieć tego dosyć i ostrzega go że jeśli z tym nie skończy to ona odejdzie. Barrie nie zmienił swego postępowania i pewnego dnia Mary odchodzi do innego mężczyzny. Jest mu z tego powodu przykro ale bardziej obawia się o Sylwię, której ciągle się pogarsza. Dzięki spotkaniom z tą rodziną zaczyna pisać sztukę ale inną niż wszystkie. W dniu premiery kobieta dostaje ataku i tylko Peter idzie (za jej namową) do teatru. Barrie kazał zostawić 25 wolnych miejsc na sali, porozrzucanych w różnych miejscach. Okazało się, że zaprosił dzieci z sierocińca. Bogacze, którzy przyszli na premierę na początku byli nieco oburzeni. Sztuka jak się okazało bardzo spodobała się wszystkim zgromadzonym na sali. Sztuką tą był "Piotruś Pan". Po występie wszyscy gratulowali Barriemu, który w końcu odniósł sukces. Z powodu złego stanu zdrowia Daviesowie, oprócz Petera nie mogli na nie pójść, dlatego mężczyzna zadbał bo to teatr przyszedł do nich. Film niestety nie kończy się optymistycznie...
Powiem Wam, że na prawdę warto obejrzeć "Marzyciela". Film jest na prawdę dobry, ciekawy i momentami wzruszający. Oczywiście nie można pominąć faktu, że Johnny Depp świetnie wcielił się w postać Barriego - dorosłego mężczyzny, który mimo wieku ma w sobie dużo fantazji i nadal żyje w nim dziecko. Dzięki temu mężczyzna potrafił nawiązać więź z obcymi dziećmi. Dzięki tej znajomości jego nudne i smutne życiu zmieniło się na lepsze. Film mimo że nie kończy się wesoło to jest bardzo ciepły. Nie będę więcej już opowiadać, po prostu polecam go Wam.
Zwiastun:
Dajcie znać czy już oglądaliście ten film i jakie jest Wasze zdanie na jego temat. Pozdrawiam :)
uwielbiam Deppa ;)) masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńPiękny film, który naprawdę z czystym sumieniem mogę polecić :)
OdpowiedzUsuń