Johnny Smith uważa się za szczęściarza. Ma świetną dziewczynę i fajną pracę. Jest lubiany przez wszystkich. Pewnego razu wybrał się z Sarą do wesołego miasteczka. Wieczór spędzili bardzo miło, do czasu aż ona nie poczuła się źle. On miał farta i wygrał kupę kasy. Odwiózł ją do domu, chciał zostać na noc ale nie zgodziła się. I to był błąd, ponieważ w drodze do siebie, Johnny miał wypadek. Jego stan był krytyczny. Był w śpiączce prawie 5 lat. Cudem było to, że z tego wyszedł. Po długiej rehabilitacji i wielu bolesnych zabiegach, facet stanął na własnych nogach. Oczywiście fakt, że stracił tyle lat życia dobił go. Oprócz czasu, utracił też miłość. Sara zdążyła wyjść za mąż i urodzić dziecko. Johnny dostał nie tylko drugą szansę na życie ale też pewien dar. Poprzez dotyk potrafi zobaczyć zdarzenia przeszłe ale też przyszłe. Przez to stał się sławny, co nie było mu na rękę. Nie chciał tego daru, który stał się jego przekleństwem. Po wyjściu ze szpitala dostawał masę paczek z rzeczami osobistymi ich bliskich, z prośbą o pomoc w ich znalezieniu. Któregoś roku zadzwonił do niego pewien policjant z pytaniem czy nie zechciałby pomóc w śledztwie. Nie zgodził się, ale później zmienił zdanie. Na miejscu okazało się, że policja nie potrafi znaleźć mordercy, który gwałci i zabija dziewczynki i kobiety. Po odgadnięciu tej osoby, policjant który go prosił o pomoc nie chce wierzyć w to co usłyszał. Jednak Johnny nigdy się nie myli. Po tym zdarzeniu wyjechał z rodzinnego miasteczka i zaczął pracę jako prywatny nauczyciel pewnego chłopaka. Tam też ujawnił się jego talent. Potem ciągle zmieniał miejsce pobytu. Nie chciał ani tej sławy, ani tego daru. Skupił się wtedy na sprawie pewnego polityka. Dostał bzika na jego punkcie. Udało mu się, w sumie przez przypadek, uścisnąć mu dłoń. Wtedy zobaczył coś co go bardzo zaniepokoiło. Musiał coś z tym zrobić. Ostatnie lata życia poświęcił na obmyślaniu planu.
Z książkami Kinga jest różnie, jedne są genialne, inne ciężkie do strawienia. "Martwa strefa" należy na szczęście do tych pierwszych. Jest to bardzo ciekawa książka. Historia Johnnego jest niezwykła. Przez zdarzenie z dzieciństwa, a potem przez ten wypadek, ujawnił się jego talent do jasnowidzenia. Pomimo, że mógł pomóc wielu ludziom, chłopak wolał po prostu o nim zapomnieć. Starał się nie kusić losu. Myślę, że to przede wszystkim ze strachu przed tym, że stałby się w pewnym sensie małpką na pokaż. Nie chciał tego. Był to bardzo skromny człowiek, który musiał uczyć się żyć na nowo. Nie dosyć, że jego ciało było w złym stanie (co jest oczywiste), to stracił ukochaną a jego matka popadła w szaleństwo. Oczywiście jak to w życiu bywa, znaleźli się tacy, który oskarżali go o to że wszystko zmyślił. Nie wierzyli w jego dar widzenia. Johnny starał się o nim w ogóle nie myśleć i chciał by ludzie zapomnieli. Książka jest ciekawa i wciąga. Mimo trochę poplątanego początku, który nie jest bez znaczenia, dobrze się ją czytało. W sali 1-10, ja oceniam ją na 7. Jest warta przeczytania, dlatego ją polecam. Ma ona 526 stron. Jest to 5 książka Kinga, którą przeczytałam ale oczywiście na niej nie poprzestaje. Jeszcze raz polecam :)
A Wy czytaliście "Martwą strefę"? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)