13 maj 2014

Chemia śmierci - Simon Beckett

Witam. W dzisiejszym poście opowiem o ksiażce, którą mam od dawna w swojej kolekcji. Jest na tyle ciekawa, że szkoda byłoby o niej nie napisać. Jak widzicie po tytule będzie to "Chemia śmierci". Jeśli jesteście jej ciekawi to zapraszam do dalszej części notki.



David Hunter po tragedii ucieka z Londynu do małego miasteczka Manhan. Mimo iż jest wybitnym specjalistą od śmierci, to zatrudnia się tam jako zwykły lekarz. Akcja dzieje się po 3 latach od jego przyjazdu. Pewnego dnia dwoje dzieciaków znajduje w lesie okaleczone zwłoki kobiety. Hunter dowiedział się o tym jako jeden z pierwszych. Ich matka była pewna, że to jedna z mieszkanek miasteczka. Ze względu na stan chłopców Hunter uznał, że pokaże policji gdzie mniej więcej znajdują się te zwłoki. Byli przekonani, że to zwłoki zwierzęcia i że to nic takiego. Po przekazaniu informacji doktor wybrał się do domu tej kobiety, która w przeczuciu matki chłopców leży w lesie. Od razu wyczuł, że się nie myliła. Po przyjeździe policji musiał się tłumaczyć po co tam jechał. Na drugi dzień policjant, który prowadził śledztwo złożył mu wizytę w przychodni. Był zły na niego, kiedy odkrył przeszłość lekarza. Zmusił go by im pomógł. Hunter bardzo niechętnie ale w końcu przystał na to. Wiedział, że mimo niechęci zrobi to. I tak to się zaczęło. Niestety po jakimś czasie znaleziono kolejne zwłoki a jedna kobieta zaginęła. W małej mieścinie wybuchła fala podejrzliwości. Hunter jako ten obcy (pomimo, że mieszka tam 3 lata) był na celowniku mieszkańców, szczególnie z powodu wielu nieobecności w pracy i ciągłych spotkań z policją. Do tego miejscowy ksiądz podjudzał ludzi. Ostatnie porwanie uderzyło szczególnie w Davida, gdyż porwaną kobietą była jego przyjaciółka. Wtedy też dowiedział się bardzo przerażającej prawdy kto stoi za tymi makabrami.

Książka jest świetna. Ja mam ją u siebie jakieś 4 lata? Gdy tylko znalazłam ją w internetowej księgarni, to długo się nie wahałam co do kupna. Najpierw rzuciła mi się w oczy charakterystyczna okładka a po przeczytaniu tego tekstu: "Już po trzydziestu sekundach przechodzi Cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardle. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść" musiałam ją mieć. Z tej książki wyczytamy co dzieje się z naszym ciałem po śmierci. Jak wiecie (lub nie) jest to pierwsza część z czterech opisujących losy doktora Davida Huntera. Każda z nich opowiada o tym co dzieje się z nami gdy umieramy w różnych warunkach. Nie wiem jak dla Was ale mnie to ciekawi (może ja dziwna jestem ;p). Oprócz śmierci autor pokazuje nam charakter życia w małej mieścinie. Opowiada nam też trochę o tragedii jaka spotkała tego mężczyznę, przez którą uciekł z dużego miasta na odludzie. Książę szybko się czyta, ponieważ mocno wciąga. Ma mroczny klimat, jaki ja uwielbiam (mimo, że to nie Skandynawka pozycja) i do tego trzyma czytelnika w napięciu. Dla niektórych opisy procesów zachodzących w ciele po śmierci mogą być nieprzyjemne lub obrzydliwe ale ja nie widzę w tym nic dziwnego, bardzo mnie one ciekawiły. Sama postać Huntera jest też ciekawa. Ja gorąco Wam polecam "Chemię śmierci" po jest warta przeczytania. Ma 322 strony.

Ja posiadam całą kolekcję, czyli wszystkie 4 części "śmiertelnej sagi". Jako, że wszystkie cztery są świetne to oczywiście wszystkie opiszę na blogu. Tą końcówkę dopisuję ze względu na fakt, iż mimo że mamy cztery części, to możecie sięgnąć po nie w dowolnej kolejności, ponieważ i tak dowiecie się mniej więcej co było w poprzedniej części dzięki wspomnieniom Huntera. Oczywiście warto przeczytać je po kolei by była to całość. Ja powiem szczerze, że pomyliłam się i po "Chemii śmierci" przeczytałam 3 część, potem 2 a na koniec 4. Mimo to nie zepsuło mi to frajdy z czytania, więc nawet jak się pomylicie to nic. Najważniejsze moim zdaniem jest to by zaczął od omawianej dziś "Chemii śmierci". No, to by było na tyle. Musiałam to dopisać i już ;)

Czytaliście "Chemię śmierci"? Jakie macie zdanie na jej temat? Piszcie. Pozdrawiam :)

9 maj 2014

Nie bój się ciemności - Don't be afraid of the dark (2010)

Witam. Jak widzicie po tytule, w dzisiejszym poście opowiem o horrorze "Nie bój się ciemności". Jak zazwyczaj nie czytałam jego opisu, więc nie wiedziałam o czym będzie. Po raz kolejny zasugerowałam się ciekawym plakatem. Miałam nadzieję, że będę bać się tytułowej ciemności. Czy tak było?



Do Alexa przyjeżdza córka Sally. Dziewczynka ma z nim zamieszkać, czego dowiaduje się dopiero na miejscu. Jej ojciec, wraz z nową partnerką Kim, odnawiają stary dom, który był własnością pewnego malarza. Dziewczynka jest troszkę dziwna, matka faszeruje ją lekami na depresję. Dziecko nie chce mieszkać w tym miejscu ale nie ma wyboru. Podczas samotnego spaceru po ogrodzie znajduje przeszklony sufit jakiegoś pomieszczenia. Kiedy przyłapał ją na tym ogrodnik, wpadł w złość. Facet wolałby z jakiś przyczyn, by nowi właściciele nie wiedzieli o tym miejscu. Niestety, kiedy Alex to zobaczył, od razu wyruszył na poszukiwania tajemnego pokoju, który okazał się jakby pracownią byłego właściciela. Razem z Kim są zachwyceni. Ogrodnik przestrzegł ich, że to bardzo niebezpieczne miejsce, zwłaszcza dla dziecka. Mała dostała zakaz wchodzenia tam samemu ale wiecie jakie są dzieci. Przy pierwszej lepszej okazji poszła tam. Co ciekawe, coś do niej przemówiło z jakby kominka. Nie mogła tam zajrzeć, ponieważ drzwiczki były przyśrubowane ale to ją nie zniechęciło. I właśnie w ten sposób dziewczynka ściągnęła na siebie niebezpieczeństwo. W "kominku" bowiem żyją pewne stworki. Od tej pory z dnia na dzień, w domu dzieją się dziwne rzeczy. Dochodzi do ataków. Sally mówi o wszystkim ojcu ale ten jej nie wierzy. Myśli, że to dziecięce fantazje lub chęć zwrócenia na siebie uwagi. Co dziwne, to Kim jej wierzyła po pewnej rozmowie. Kobieta jest przerażona. Mimo, że Alexa to bawi, to w końcu sam się przekona co mieszka w piwnicy...

Miałam duże nadzieje na dobry film ale bardzo się rozczarowałam. Tak głupiego filmu, który miał być horrorem, dawno nie widziałam. Dla mnie to głupia bajka a nie film, który ma straszyć. Już w pierwszych jego minutach dowiadujemy się z czym przyjdzie walczyć naszym bohaterom. Nie napiszę co to jest, choć i tak się trochę wygadałam. Nie wiem jak Wy ale mnie tytuł "Nie bój się ciemności" kojarzy się z duchami. Niestety duchów tu nie ma. Film mi się kompletnie nie podobał i obejrzałam go do końca tylko i wyłącznie dla zasady. Do tego rola Alexa mnie dobijała. Bo co za ojciec zamiast wytłumaczyć, pocieszyć i podnieść na duchu dziecko, wzywa lekarza by wypisał jej kolejny antydepresant? Facet jest tak zaślepiony remontem tej willi, że nic więcej się dla niego nie liczy. Sally znalazła wsparcie w nielubianej "dziewczynie taty", której nie podoba się zachowanie partnera. Kim chce uratować dziecko za wszelką cenę. Z mojej strony nie mogę napisać niczego pozytywnego o tym filmie. Nie był ani straszy, ani ciekawy, ani nie miał charakteru. Dla mnie beznadzieja. Daję mu słabiutką 1 (skala 1-10). Nie polecam.

Na koniec jak zawsze zwiastun:



Widzieliście już "Nie bój się ciemności"? Jakie macie zdanie na jego temat? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, dlatego piszcie. Pozdrawiam :)